wtorek, 14 lutego 2012

Siusiumajtek w cylindrze ...

Minęły już ponad dwa lata od pierwszej "prowadzonej" imprezy. Dlaczego w cudzysłowie? To była bezalkoholowa zabawa sylwestrowa. Ja świeżutko po warsztatach, pełen werwy i zapału. Twierdziłem, że skoro przez weekend nauczyłem się kilku tanecznych animacji to wiem już wszystko o wodzirejce - jakże błędne było te myślenie. Zaczęliśmy klasycznie... "Poloneza czas zacząć" i muszę Wam powiedzieć, że to najlepszy polonez jakiego kiedykolwiek prowadziłem. Później jednak było tylko gorzej. Muzykę przygotowywał ktoś inny, więc nie miałem wpływu na tempo imprezy. Dopadałem mikrofon tak co 1h, aby poprowadzić jakiś taniec. Same animacje spotykały się z dużym odzewem, ale niestety osobistego spełnienia nie było. Nie byłem tym, który prowadzi, a tylko tym który jest na doczepkę niczym nadworny błazen :>

PS. Uczymy się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz