środa, 15 lutego 2012

Polonez w glanach.

Po imprezie sylwestrowej przyszedł czas na karnawał. Oazowa impreza, przebrania obowiązkowe. Ja głupi założyłem glany :) W pierwszej parze zatańczyłem ze swoją najmłodszą siostrą Olą. I wiecie co? To był najgorszy polonez jakiego tańczyłem w życiu i to nie dlatego, że tańczyłem go z 8 letnią dziewczynką. Pod koniec układu skończyła się ścieżka dźwiękowa i wskoczyła jakaś piosenka dody... Poczułem się wtedy jakby ktoś wsadził mi nóż w plecy, taka mała apokalipsa. Dalsza cześć imprezy? Lepiej, przynajmniej zdjąłem z nóg glany i mogłem szaleć na parkiecie, a "stasiu" przy dźwiękach "opa, opa" wyszedł wybornie. Jednak dalej byłem tylko nadwornym błaznem ...

PS. A dzisiaj oglądałem sale, na której we wtorek pobawimy się razem z grupą stu dzieciaków ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz